
11 sty UMYSŁ, CIAŁO, SERCE I … DUSZA
“Człowiek jest jak dom o czterech pokojach – jest pokój ciała, pokój umysłu, pokój emocji i pokój ducha. Mądry człowiek codziennie odwiedza każdy pokój, a przynajmniej w każdym przewietrza.”
~ przysłowie hinduskie.
Długo zastanawiałam się nad tym o czym napisać podsumowując swój cykl o przywództwie służebnym. Jest jedna jedyna rzecz o której wcześniej nie wspominałam, a która jest kluczowa w zrozumieniu idei przywództwa, jego siły i specyfiki. To coś wyróżnia liderów służebnych spośród wszystkich innych obdarzonych empatią, inteligencją emocjonalną, umiejętnością rozwijania innych. To czynnik o którym niewielu mówi otwarcie w kontekście biznesowym, a tylko garstka promuje aktywnie jako element niezbędny w dalszym rozwoju społeczności menedżerów.
To ostatnia, trzecia obok inteligencji racjonalnej i emocjonalnej – inteligencja duchowa. A cóż to jest zapytacie? Nie ukrywam, nie ma na to pytanie łatwej i jednoznacznej odpowiedzi. Postaram się jednak przybliżyć Wam ten temat.
Definicji jest wiele lecz najbliższa memu sercu jest ta opisana przez Danah Zohar i Ian’a Marshalla w książce pt. “Inteligencja duchowa”. Inteligencja duchowa skupia wszystkie rodzaje inteligencji, sprawiając, że stajemy się w pełni tym, kim jesteśmy: rozumnymi, emocjonalnymi i duchowymi istotami, gdyż integruje rozum i emocje, umysł i ciało, daje impulsy i oparcie do rozwoju i przemiany.” Dzięki rozwiniętej duchowości jesteśmy w stanie zadawać sobie pytanie o sens naszej egzystencji, widzieć szerszy obraz tego, co nas otacza, kwestionować rzeczywistość poprzez zadawanie pytania “po co?” i odnajdywać w odpowiedzi swoje powołanie.
Inteligencja duchowa została określona jako różnorakie cechy i właściwości. I warto tu zauważyć, że nie są one związane z powszechnie rozumianą religijnością. Już dzisiaj wiemy, że zjawisko SBNR (“Spiritual but not religious” – uduchowieni, ale nie religijni) rozszerza się i wg badań przeprowadzonych przez Pew Research Center w 2012 odsetek Amerykanów uznających się za SBNR wzrósł z 15% w 2002r. do 20% w 2012. Ciekawym zjawiskiem jest też różnica pomiędzy pokoleniami tzw. Millenialsów (urodzeni pomiędzy 1990 – 1994) i pokolenia X (1965 – 1980), która wynosi 34% do 21%. Jak widać nie trzeba być związanym z żadnym ruchem religijnym, aby uważać się za istotę duchowo rozwiniętą
. Ale co to oznacza?
Według wspomnianych już autorów “Inteligencji duchowej” duchowość objawia się poprzez 12 zasad: samoświadomości, podążania za wizją i wartościami, spontaniczności, holizmu, współodczuwania, niezależności, pokory, doceniania różnorodności, niezależności, tendencji do kwestionowania status quo, zmiany postrzegania, poczucia powołania i pozytywnego wykorzystania przeciwności.
Natomiast wg psychologa Roberta A. Emmonsa inteligencja duchowa składa się m.in. ze zdolności do transcendencji, przekraczania granic fizyczności, umiejętność doświadczenia podwyższonych stanów świadomości, zdolność odczuwania jedności życia i nawiązywania łączności z ludzkością.
Inaczej duchowość przedstawia Paweł Socha w książce “Duchowy rozwój człowieka. Fazy życia, osobowość, wiara, religijność.” Tam odnajdujemy jej źródła zarówno w rozumie i mądrości, uczuciach takich jak miłość i zachwyt, żal i cierpienie, moralności oraz religijności właśnie.
Duchowość to także przeżywanie doznań estetycznych, poczucie tajemnicy i jej odkrywanie. Metod na rozwijanie pierwiastka duchowości jest wiele. Najszybciej odnajdziemy je w ruchach religijnych ich zasadach, regułach i rytuałach. Ale nie tylko. Wszelkie metody poznawania siebie, transformacji ego, szukania odpowiedzi, odkrywania tajemnicy prowadzą nas do pomnażania naszych duchowych zasobów. Czy to będzie joga, medytacja, kontemplacja, filozofia, czytanie Kronik Akaszy – nieważne. Ważne jest, że Ci służy, jest zgodne z Twoim rytmem i pozwala Ci wzrastać. Jeżeli dzięki temu stajesz się lepszym człowiekiem, to jest to Twoja droga i nie rezygnuj z niej.
Każdy przywódca służebny idzie drogą duchowego rozwoju, czy tak jak opisuje to Ken Blanchard i Phil Hodges w “Jak być przywódcą na wzór Jezusa”, czy Simon Sinek w “Liderzy jedzą na końcu” czy też Robert K. Greenleaf w “The Power of Servant – Leadership”.
Wiele jest ścieżek, aby dojść do źródła, każda z nich ciekawsza od drugiej. Nie ma jednej jedynej. Najlepszej.
Jest za to nasza własna.
Sorry, the comment form is closed at this time.